Wyprawa pierwotnie opublikowana na globmania.pl 11.04.2011
Mimo iż w temacie można zaznaczyć tylko jeden kraj, nazwa mojego opisu może być myląca. Chciałam opisać moją zeszłoroczną wakacyjną podróż po krajach Europy. Podróż ta rozpoczęła się w Gliwicach, kontynuowana była w przepięknej Pradze, w romantycznych zaułkach i uliczkach Wenecji, w pełnym miłości Paryżu, monumentalnej Brukseli, mieście mody i szyku – Mediolanie, a zakończyła się w jednym z najpiękniejszych miast Polski – Krakowie.
Pewnego letniego dnia, siedząc z moim chłopakiem w jednej z wrocławskich kawiarenek, wpadliśmy na pomysł, by wybrać się na szaloną podróż po naszym pięknym kontynencie, jakim jest Europa. Po wcześniejszym obejrzeniu filmu „Eurotrip”, w którym grupa przyjaciół podróżuje po Europie, pomysł ten bardzo nam się spodobał. Czym prędzej więc zabraliśmy się do planowania tej eskapady. Już po pół godzinie debatowania nad planem, rozkładem jazdy i miejscami, które warto odwiedzić, zorientowaliśmy się, że nie jest to takie proste. Tyle rzeczy trzeba było zorganizować! Wybór krajów to błahostka, ale znalezienie odpowiedniego transportu, noclegów i miejsc do zwiedzania okazało się dużo trudniejsze.
Sprawa ucichła na kilka dni, lecz pewnego dnia coś nas znów tknęło i postanowiliśmy wrócić do naszego szalonego planu wakacyjnego. Zdecydowaliśmy się ostro wziąć do pracy i już po kilku godzinach znaleźliśmy niedrogie linie lotnicze oraz kilka polecanych hosteli.
Data naszego pierwszego transportu przypadała na 6 sierpnia. Z pobliskich Gliwic wyruszyliśmy w stronę Pragi – miasta mostów, ogrodów i dobrego piwa! Podróż dłużyła się niemiłosiernie, jednak po dotarciu do celu szybko znaleźliśmy nasz akademik, gdzie zostawiliśmy bagaże i rozpoczęliśmy zwiedzanie Pragi nocą.
Stolica Czech to miejsce niezwykłe, zarówno dla zakochanych par chcących uciec od rutyny, jak i dla grup przyjaciół, którzy chcą zaszaleć w stosunkowo tanich czeskich pubach. Pogoda nam nie dopisywała, jednak deszcz i wiatr nas nie powstrzymały! Następnego dnia zwiedziliśmy Letenské Sady, skąd podziwialiśmy wspaniałą panoramę Pragi, Nowy i Stary Rynek oraz Hradczany. Mimo mojego początkowego złego nastawienia do tego miasta, szybko zmieniłam zdanie i zakochałam się w tym gigantycznym, nieco mrocznym i tajemniczym miejscu. Z Pragi, już samolotem, udaliśmy się do Paryża.
Paryż był wyborem bardzo przemyślanym, gdyż tego dnia, 8 sierpnia, przypadała nasza druga rocznica bycia razem. Stolica Francji słynie z dobrego wina, sera, ale przede wszystkim z uliczek pełnych zakochanych i miejsc znanych z najlepszych komedii romantycznych. Nocleg mieliśmy zapewniony u kuzynki naszej wspólnej znajomej, co bardzo pomogło nam w budżecie, ponieważ Francja to bardzo drogi kraj. Z pewnością chcieliśmy zwiedzić Wieżę Eiffla nocą, przespacerować się wzdłuż Sekwany i napić się wina na Pont des Arts, gdzie poznaliśmy wielu ciekawych ludzi. Spacer uliczkami Dzielnicy Łacińskiej sprawił, że poczuliśmy się jak w średniowiecznym Paryżu, a zwiedzanie Notre Dame przywiodło na myśl dzwonnika z opowieści, którą wszyscy znają. Typowe paryskie śniadanie na Polach Marsowych oraz wizyta w kabarecie Moulin Rouge zakończyły naszą podróż po tym pięknym mieście.
Pożegnaliśmy Paryż, a przywitaliśmy Wenecję – miasto makaronów i pizzy. Znaleźliśmy szybko nasz camping, gdzie się zatrzymaliśmy. Wieczorem załapaliśmy się jeszcze na wielką studencką imprezę przy basenie. Następnego dnia, zmęczeni, ale szczęśliwi, wyruszyliśmy na zwiedzanie tego niesamowitego miasta na wodzie. Długo błądziliśmy, przechodząc wielokrotnie przez te same place i mosty, aż w końcu dotarliśmy na Plac Świętego Marka, gdzie zrobiliśmy mnóstwo zdjęć wśród gołębi. Powrót zajął nam jeszcze więcej czasu, ale to nas nie zmartwiło, bo Wenecja jest miastem tak cudownym, że błądzenie po niej to jedna z atrakcji. Na jednym z mostów, przy świecach i gondolach, zjedliśmy pyszną włoską pizzę, wypiliśmy znakomite tanie wino i wróciliśmy na camping. Na podróż gondolą nas nie stać, ale miejsce to będziemy wspominać z uśmiechem. Niestety, bankomat na campingu „połknął” naszą jedyną kartę, więc musieliśmy skorzystać z Western Union, by rodzice przesłali nam pieniądze.
Z Wenecji, pełni wrażeń, wybraliśmy się do Brukseli – typowego europejskiego miasta pełnego biznesmenów i nowoczesnych budowli. Zamiast tej biznesowej części postanowiliśmy zwiedzić Grande Place, rynek i pobliskie uliczki. Bruksela słynie z najpyszniejszej belgijskiej czekolady, więc postanowiliśmy spróbować gorącej czekolady w jednej z lokalnych kawiarni. Noclegi w Brukseli były drogie, dlatego zdecydowaliśmy się spędzić noc na lotnisku. Było to ciekawe i szalone doświadczenie, którego nigdy nie zapomnimy.
Z lotniska w Brukseli udaliśmy się do Mediolanu, miasta mody i elegancji. Zwiedziliśmy liczne kościoły, rynek, parki i zaułki. Przegadaliśmy wiele chwil z przeuroczą włoską kobietą. Z powodu braku pieniędzy było ciężko, ale piękno Mediolanu tłumiło głód i pragnienie. Struktura tego miasta zadziwiła mnie swoją monumentalnością. Mediolan różni się od typowych toskańskich wiosek i innych renesansowych czy średniowiecznych włoskich miast.
Z Mediolanu udaliśmy się do Krakowa, gdzie zakończyliśmy naszą najpiękniejszą podróż w życiu! W tym roku planujemy nową, dłuższą i jeszcze bardziej szaloną podróż po Europie!