wtorek, Paź 2024
Niemiecka granica. Fot: Google Map
Niemiecka granica. Fot: Google Map

Niemcy postanowiły zaostrzyć kontrole na wszystkich swoich granicach lądowych, co wzbudza duże kontrowersje i rodzi pytania o przyszłość strefy Schengen. Decyzja ta, wprowadzona głównie ze względów politycznych, może podważyć podstawową zasadę swobodnego przepływu osób w Unii Europejskiej i stanowić poważny test dla jedności państw członkowskich.

Niemieckie władze, na czele z minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser, ogłosiły, że kontrole, które były prowadzone od 2015 roku na granicy z Austrią, a od zeszłego roku także z Polską, Czechami i Szwajcarią, zostaną rozszerzone od 16 września 2024 roku na Francję, Luksemburg, Belgię, Holandię i Danię. Ma to na celu ograniczenie migracji oraz ochronę przed zagrożeniami, takimi jak terroryzm islamistyczny i poważna przestępczość.

W tle tej decyzji znajdują się nadchodzące wybory regionalne w Niemczech, gdzie skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD) zdobywa coraz większe poparcie. Analitycy wskazują, że zaostrzenie kontroli to gest symboliczny, mający na celu zaspokojenie obaw wyborców przed imigracją. Działania te budzą jednak sprzeciw nie tylko w Niemczech, ale i w Brukseli, gdzie uznano je za „przezroczyste” i skierowane do krajowej opinii publicznej.

Czy to początek końca Schengen?

Strefa Schengen, stworzona w 1985 roku, umożliwia swobodny przepływ osób między krajami członkowskimi bez konieczności przeprowadzania kontroli granicznych. Niemcy, jako największa gospodarka UE, odgrywają kluczową rolę w funkcjonowaniu strefy. Wprowadzenie długoterminowych kontroli na wszystkich granicach lądowych przez Niemcy może wywołać reakcję łańcuchową i zmusić inne państwa do podjęcia podobnych działań, co podważyłoby sens istnienia Schengen.

Choć przepisy unijne pozwalają na tymczasowe kontrole w wyjątkowych sytuacjach, takich jak zagrożenie bezpieczeństwa publicznego, coraz więcej rządów europejskich wprowadza je bez wyraźnych podstaw. Przykładem może być Austria, która kontroluje granice w związku z napływem uchodźców z Ukrainy, czy Dania, obawiająca się rosyjskiego szpiegostwa.

Eksperci, jak Alberto Alemanno, profesor prawa europejskiego, uważają, że działania Niemiec stanowią „rażące naruszenie zasady swobodnego przepływu osób w strefie Schengen” i są niewspółmierne do rzeczywistych zagrożeń. Długotrwałe kontrole mogą również przynieść poważne konsekwencje gospodarcze. Szacuje się, że przywrócenie wewnętrznych kontroli granicznych w Europie kosztowałoby gospodarkę unijną około 470 miliardów euro w ciągu 10 lat.

Co dalej z jednością europejską?

Wprowadzenie kontroli na granicach przez Niemcy może wywołać dalsze napięcia między państwami członkowskimi. Premier Polski, Donald Tusk, już zapowiedział, że decyzja Berlina jest „nieakceptowalna” i wymaga natychmiastowych konsultacji. Austria, z kolei, stanowczo odmówiła przyjmowania z powrotem migrantów, których Niemcy mogliby odsyłać z powodu nowych przepisów.

Pomimo reformy prawa azylowego i migracyjnego, którą UE uzgodniła w tym roku, przyszłość Schengen stoi pod znakiem zapytania.

Back To Top