Wietnam - od Sajgonu do Hanoi

Autorem relacji i zdjęć jest:

W Dalacie w centrum miasta znajduje się wielki market spożywczy. Na zewnątrz jest mnóstwo straganów z przeróżnymi egzotycznymi,  rzadkimi owocami i warzywami. Dzięki specyficznemu, chłodniejszemu klimatowi, hoduje się tu m.in. truskawki. Wewnątrz budynku, znajduje się całe piętro stanowisk z jedzeniem. Można spróbować pysznych zup z makaronem ryżowym, lodów i słynnej wietnamskiej kawy, po której nawet osobom przyzwyczajonym do dużych ilości kofeiny mocniej bije serce. Największe rozkosze kulinarne napotkaliśmy jednak zupełnie przypadkiem. W małej, bocznej uliczce niedaleko naszego hotelu, kilka kobiet codziennie wieczorem przyrządzało świeże owoce morza. Za śmieszne pieniądze serwowały niespotykane w Polsce gatunki małż i ślimaków, a przede wszystkim przegrzebki z grilla z prażonymi orzeszkami i miseczką świeżych ziół. Choćby dla tego jednego miejsca przedłużyliśmy pobyt w Dalacie.

 

{jumi[*1]}

Będąc w Wietnamie, nie można nie zobaczyć Hoi An. Stare miasto, wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, zachwyca. Maleńkie domki ze stromymi dachami w chińskim stylu, co krok wspaniale świątynie, fantazyjnie pomalowane łodzie przy nabrzeżu. W zasadzie w każdym miejscu można zrobić pocztówkowe zdjęcie. W nocy właściciele zapalają wiszące pod dachami czerwone i żółte lampiony. Hoi An słynie z jedwabiu i krawców. Samych sklepów z jedwabiem jest kilkadziesiąt. Można sobie tu uszyć co dusza zapragnie – od garnituru i sukni wieczorowej po prostą koszulę.

 

Warto też odwiedzić maleńkie Bac Ha, ale tylko w niedzielę! To miasteczko, położone przy chińskiej granicy, słynie z niedzielnego targowiska, na które z całej okolicy przybywają członkowie plemienia H’mong by sprzedawać i kupować wszystko, czego dusza zapragnie. Mężczyźni niczym się nie wyróżniają, ale wszystkie kobiety ubrane są w piękne, kolorowe ludowe stroje i biżuterię.

 

Tak jak wielbiciele architektury nie mogą ominąć Hoi An, tak ci, których zachwyca piękno natury muszą zobaczyć zatokę Ha Long. Tysiące stromych, wapiennych wysp wyłaniających z wody sprawia wrażenie, że jest się w innym świecie. My zdecydowaliśmy się je podziwiać podczas dwudniowego rejsu z noclegiem na łodzi. Cena takiej wycieczki jest wysoka, ale warto. Statek był całkiem przyzwoity, mieliśmy własną kajutę, nawet z prysznicem. Zbudzenie się o świcie, kiedy pierwszym widokiem po otwarciu oczu, są zamglone góry wyłaniające się z morza, wspominam, jako magiczne przeżycie.

 

Na koniec stolica Hanoi. Po pięknym Hoi Anie samo miasto nie robi aż takiego wrażenia. Jest kila świątyń, które warto zwiedzić. Turystyczną atrakcją jest ogromne mauzoleum Ho Chi Minha. W Hanoi można odczuć, że ludzie mają inną mentalność niż na południu, są gorzej zorganizowani, bardziej nachalni. Któregoś dnia „prześladował” mnie kilkunastoletni chłopak trudniący się czyszczeniem butów. Spotkałam go kilka razy w okolicy jeziorka w centrum miasta i za każdym razem szarpiąc mnie za rękaw, proponował swoje usługi, mimo że pokazywałam mu że noszę japonki! W Hanoi na pewno spodoba się wielbicielom piwa. W mieście znajduje się kilka browarów i na każdym kroku można dostać pyszne „bia hoi” (znaczy tyle co świeże piwo). Szklaneczka kosztuje około 50 groszy, więc można zaszaleć. W samym centrum jest nawet skrzyżowanie kilku ulic, a przy każdej z nich znajduje się ogródek piwny (tzw. bia hoi junction). Ciekawostką jest, że kelnerzy w Hanoi przejęli czeski zwyczaj i ilość wypitych szklaneczek złotego trunku zaznaczają kreseczkami na kartce, która zawsze leży koło klienta. W Hanoi można też oddać się szaleństwu zakupów. Są całe ulice specjalizujące się w danym towarze. Sam wybór toreb i plecaków przyprawia o zawrót głowy. Warto też zwiedzić okolice stolicy, w odległości dwóch godzin jazdy samochodem, znajduje się  pięknie położony wśród gór kompleks świątyń o romantycznej nazwie Perfume Pagoda.

 

Choć to banalne stwierdzenie, w Wietnamie każdy znajdzie coś dla siebie. Mimo wielu udogodnień, które przedsiębiorczy Wietnamczycy, wprowadzają by coraz liczniejszym zachodnim turystom komfortowo się podróżowało, nadal czuje się, że jest kraj egzotyczny, orientalny, tak inny od tego co można spotkać w Europie. Teraz z Wietnamem kojarzą mi się zamglone pola ryżowe widziane z okien autobusu, jedzona na śniadanie pyszna, pożywna zupa pho bo i Wietnamczycy, którzy przy szklaneczce bia hoi są zawsze chętni do rozmowy.

Back To Top