Ameryka Północna. Część 5. USA: droga powrotna

Autorem relacji i zdjęć jest:

23 dzień (18.07.2011- poniedziałek): Dojeżdżamy do Indianapolis. To miasto słynące z wyścigów samochodowych i toru, na którym się one odbywają. Pierwsze kroki kierujemy więc tam. Wewnątrz toru znajduje się budynek, w którym znajdują się sklepy i różne biura. Są też pamiątki, które można zwiedzać. Na zewnątrz pomniki i płyty pamiątkowe po słynnych kierowcach i samochodach. Cały tor można obejść na nogach. Oglądamy trybuny i słynną wieżę, będącą wizytówką toru. Wbrew pozorom tor wydaje mi się znajomy co jest zasługą gry GT5. Dość wiernie go odtworzyli. Po zwiedzeniu toru planowaliśmy jeszcze zobaczyć Amish Country, ale decydujemy się na bezpośredni powrót. W Detroit, przed granicą amerykańsko- kanadyjską dopada nas tornado. Chowamy się blisko jakiejś stacji, oczywiście samochodem, bo trudno byłoby się utrzymać. Po kilku minutach bardzo gwałtownego deszczu i wichury przekraczamy granicę. Przestawiam prędkościomierz w samochodzie na km/h, gdyż w USA używa się mil/h. Dojeżdżamy do domu mojej siostry. Koniec wycieczki.

 

{jumi[*1]}

 

Podsumowanie

Samochód i kierowanie:

Całą wycieczkę odbyliśmy samochodem Chrysler Pacifica, automatic, który dość dobrze spisuje się na amerykańskich drogach (w Polsce byłby problem z dużym promieniem skrętu). Kierowaliśmy na zmianę, dlatego mogliśmy robić dość długie odcinki drogi w krótkim czasie. Jazda po amerykańskich drogach jest przyjemnością. Na długich odcinkach często włączałem cruise control, czyli funkcję, dzięki której nie trzeba trzymać nogi na pedale gazu, a samochód utrzymuje stałą prędkość. Jest to bardzo przydatne, bo jedzie się najwyższą dopuszczalną prędkością, co jest praktycznie niemożliwe trzymając gaz przez tak długi czas na pedale. W miastach nie ma problemu z poruszaniem się samochodem i parkowaniem (z nielicznymi wyjątkami), nie ma nawet porównania z zatłoczonymi i zakorkowanymi miastami europejskimi, jak Paryż, Madryt, o Warszawie nie wspominając. Zresztą uważam, że jak ktoś sobie radzi w Warszawie to w USA i Europie Zachodniej tym bardziej. Pewnym problemem jest płatność na stacjach benzynowych, gdyż niektóre z nich honorują tylko karty amerykańskie z jakimiś dziwnymi PIN-ami i jeśli go nie wstukamy w dystrybutor, to nie poleci nawet kropla paliwa. A stacje są samoobsługowe. Do tej pory nie bardzo wiem, o co chodzi, to jakaś dyskryminacja. Na skrzyżowaniach równorzędnych pierwszeństwo ma ten, kto pierwszy do niego dojechał i się zatrzymał, po czym ponownie ruszył. Z włączaniem się do ruchu nie ma problemu- kierowcy są uprzejmi. Światła sygnalizacji są za skrzyżowaniem, a nie jak u nas, co jest dużo lepsze, bo nie trzeba się wychylać, by zobaczyć, jakie mamy światło. Znaki inne niż u nas, ale szybko się ich nauczysz. Często informacje pisane na tablicach, np.: „za potrącenie pracownika drogowego 10000$ kary i 11 lat więzienia”- to autentyczne ostrzeżenie, choć dziwne (chyba stan Illinois).

Pozostałe:

Problemem może też być uzupełnianie konta telefonu. Po pierwsze przy częstym przekraczaniu granic poszczególnych stanów, trzeba wiedzieć, jaką kartę wykupić, po wtóre, jest ich tak dużo rodzajów, że niestety część z nich może nie pasować, choć sprzedawca za nie ręczy (tyle, że nie będę się wracać z reklamacją po przejechaniu kilkuset kilometrów/ mil). Ameryka jest ogólnie bezpieczna, jeśli nie wchodzi się do niektórych niebezpiecznych dzielnic. Największym pozytywnym zaskoczeniem jest policja, która tutaj nie gani i nie sprawdza bez powodu, a pomaga i jest bardzo uprzejma. Zawsze można spytać policjanta o drogę lub inną pomoc (chyba, że masz broń lub narkotyki). Odległości w USA podawane są w milach, a pojemność np. paliwa w galonach. Temperatura w stopniach Farenheita. GPS to rzecz nieodzowna. Ceny kempingów wychodziły tylko niewiele taniej niż moteli. Lepiej tam nie chorować, gdyż służba zdrowia bardzo droga i za wszystko płacisz gotówką (zwrot otrzymasz od ubezpieczyciela dopiero w Polsce).

 

Mam nadzieję, że moja relacja choć trochę przybliży Wam, drodzy czytelnicy, jak jest w Ameryce i pozwoli podjąć słuszne wybory, jeśli tam się wybieracie. Wszystkim, którzy przeczytali moje wszystkie części relacji serdecznie dziękuję (i podziwiam).

Back To Top