Lot Ryanair z Krakowa do Bristolu w Wielkiej Brytanii zakończył się dramatyczną ewakuacją po tym, jak załoga zauważyła dym w tylnej części kabiny. Pasażerowie zostali zmuszeni do natychmiastowego opuszczenia maszyny przy użyciu nadmuchiwanych zjeżdżalni ewakuacyjnych na płycie lotniska w Krakowie.
Według informacji przekazanych przez obsługę źródło dymu zauważono w okolicach tylnego bufetu pokładowego. Natychmiast ogłoszono alarm bezpieczeństwa, a załoga rozpoczęła procedurę ewakuacji zgodnie z obowiązującymi przepisami.
Nowy Boeing 737 MAX 200 dostarczony zaledwie dwa tygodnie wcześniej
Samolot, którym podróżowali pasażerowie, to zupełnie nowy Boeing 737 MAX 200. Jak wynika z danych serwisu Airfleets, maszyna została dostarczona przewoźnikowi dopiero 30 września 2025 roku.
Nie minęły więc nawet dwa tygodnie od momentu jej włączenia do floty. Zdjęcia opublikowane w internecie pokazują pasażerów zjeżdżających po zjeżdżalniach ratunkowych prosto na pas startowy, a w tle widać straż pożarną oraz służby techniczne przystępujące do sprawdzenia samolotu.
Lotnisko w Krakowie potwierdza zdarzenie. Ruch odbywał się normalnie
Rzecznik krakowskiego lotniska potwierdził w oficjalnym komunikacie, że przyczyną ewakuacji był zauważony dym, ale nie doszło do pożaru. „Pasażerowie zostali przewiezieni z powrotem do terminala, a maszyna została poddana szczegółowej kontroli technicznej.”
W komunikacie dodano, że ruch lotniczy przebiega normalnie. Samolot zatrzymał się na płycie postojowej i nie blokował pasa startowego, a lot do Bristolu został poważnie opóźniony. Przewoźnik rozważał wówczas podstawienie innej maszyny.
Ryanair przeprasza za czterogodzinne opóźnienie i zapewnia o bezpieczeństwie
Ryanair w wydanym oświadczeniu potwierdził, że incydent miał miejsce na porannym locie FR5519 z Krakowa do Bristolu. „W trosce o bezpieczeństwo pasażerów podjęto decyzję o ewakuacji i powrocie do terminala.”
„Nowy samolot został sprawdzony przez służby, a na trasę skierowano maszynę zastępczą” – przekazał przewoźnik. Pasażerowie dotarli do Wielkiej Brytanii z opóźnieniem wynoszącym około czterech godzin i dziesięciu minut.
Linia lotnicza przeprosiła wszystkich za niedogodności i podkreśliła, że bezpieczeństwo pasażerów zawsze pozostaje jej priorytetem. Incydent nie spowodował zakłóceń w innych lotach przewoźnika.
Śledztwo w toku. To kolejny incydent z udziałem Ryanair w ostatnich dniach
Dochodzenie w sprawie przyczyn pojawienia się dymu w nowym Boeingu prowadzą obecnie odpowiednie służby techniczne. Według wstępnych ustaleń mogło dojść do usterki w tylnej części samolotu, ale szczegóły zostaną potwierdzone po zakończeniu ekspertyzy.
To już kolejny incydent dotyczący irlandzkiego przewoźnika w ostatnich dniach. Brytyjska jednostka dochodzeń lotniczych rozpoczęła wcześniej śledztwo po tym, jak inny samolot Ryanair – zmuszony do zmiany trasy z powodu burzy Amy – wylądował w Manchesterze z zaledwie sześcioma minutami zapasu paliwa.
W obliczu tych wydarzeń linia zapewnia, że wszystkie jej samoloty przechodzą regularne kontrole bezpieczeństwa. Procedury reagowania w sytuacjach awaryjnych są rygorystycznie przestrzegane, a załogi przechodzą regularne szkolenia z ewakuacji pasażerów.
Pasażerowie wspominają dramatyczne chwile
Świadkowie zdarzenia relacjonowali w mediach społecznościowych, że w kabinie unosił się zapach spalenizny. Niektórzy z pasażerów wpadli w panikę, widząc przygotowywane zjeżdżalnie ewakuacyjne.
Pomimo stresującej sytuacji ewakuacja przebiegła sprawnie, a nikt nie odniósł obrażeń. Dla wielu była to pierwsza taka sytuacja w życiu i moment opuszczania nowego samolotu przez zjeżdżalnię pozostanie w ich pamięci na długo.
Incydent z Krakowa pokazuje, jak istotne jest błyskawiczne reagowanie załóg w przypadku najmniejszego podejrzenia zagrożenia. Dzięki ich czujności udało się uniknąć tragedii, a pasażerowie szczęśliwie dotarli do Wielkiej Brytanii, choć z dużym opóźnieniem.