Lot do Gambii trwał około 6 godzin, na lotnisku czekały na nas autobusy, które miały dowieść nas do hotelu. Wokół autobusów tłoczyli się tubylcy, którzy bardzo chętnie pomagali w ładowaniu bagażu a jeszcze chętniej w pozbywaniu się drobnych pieniędzy przez turystów.
Widok z autobusu sprawiał wrażenie, że Gambia jest dość bogatym krajem jak na Afrykę, dobre drogi, młodzież ładnie ubrana, markowe samochody. Jednak później się okazało, że tak dobrze wygląda tylko wzdłuż trasy z lotniska do hoteli.
Hotel w którym mieszkaliśmy był dosyć ładny, jednak czystość w pokojach pozostawiała sobie wiele do życzenia. Zaraz po przyjeździe ruszyliśmy na spacer plażą, podczas którego poznaliśmy wielu tubylców, którzy chętnie zaczepiali turystów, żeby zamienić kilka słów, wypytać skąd przyjechaliśmy, zaprosić nas do swojej restauracji, zaproponować pomoc, jako przewodnik lub zdobyć Europejskich przyjaciół. Gambijczycy to bardzo przyjazny i miły naród nawet, jeśli zaczepiają turystów, aby im coś zaproponować robią to bardzo kulturalnie i nienachlanie.
Ludzie żyjący w miejscowościach turystycznych są bardzo dobrze ubrani i dobrze mówią po angielsku. Większość młodych mężczyzn spędza cały dzień na plaży w poszukiwaniu klientów a bardziej klientek, są to tak zwani beachboys, czyli chłopcy do towarzystwa. W zależności od tego jakie wymaganie ma turysta czy turystka staja się oni przewodnikami , kumplami lub kochankami z wakacji.
W Gambii poruszaliśmy się pieszo lub taksówkami. Jeżdżą tam dwa rodzaje taksówek, żółte, które spełniają rolę komunikacji miejskich, jeżdżą po wyznaczonych trasach jak autobusy oraz zielone taksówki dla turystów. Taksówki są stosunkowo niedrogie, ale trzeba się targować, koszt z hotelu palm Beach(Kotu) do Senegambii to 200 dalasi, jednak stargować można nawet do 40.
Chociaż był styczeń było bardzo słonecznie i gorąco. Można było całymi dniami wylegiwać się na plaży jednak woda nie była zbyt czysta i niewiele osób się kąpało. Wzdłuż plaży było wiele restauracji z rozstawionymi darmowymi leżakami do opalania dla klientów. Wieczorami organizowane były ogniska, pokazy taneczne, grille i bufety.
W Gambii żyje wiele gatunków ptaków, dlatego jest ona bardzo chętnie odwiedzana przez osoby zajmujące się fotografia ptaków. Jednym z miejsc wartych zobaczenia jest położony na 180 hektarach Abuko Nature Reserve. Przejście przez cały rezerwat zajmuje około 3 godzin, mimo że widać tam ingerencje człowieka można się przez chwile poczuć jak w prawdziwej dżungli. W rezerwacie możemy zobaczyć około 250 gatunków ptaków oraz krokodyle, małpy i warany. Znajduje się tam również zwierzęcy sierociniec dla hien, antylop i małp.
Kilkaset metrów od Senegambii wzdłuż plaży rozciąga się Małpi park - Bijilo national park. Jest to mały las deszczowy, w którym żyje 133 rodzajów ptaków oraz 4 gatunki ssaków naczelnych - małpy Patas, zielone małpy Vervet, czerwony Colobus i Galago (Bush baby). Spacerując tu trudno się pozbyć wrażenia ze jest się obserwowanym, co rusz zza liści czy krzaków ukazują się oczy wpatrzone prosto na nas. Odgłosy małp i ptaków oraz wysokie drzewa prawie całkowicie zasłaniające słonce sprawiają, że są momenty, w których naprawdę można się przestraszyć, zwłaszcza, gdy na drodze stanie nam kilkanaście głodnych małp.
Będąc w Gambii warto również poświecić pół godziny na odwiedzenie basenu z krokodylami -Crocodile Pool, w którym spaceruje się pomiędzy krokodylami różnej wielkości. Odważniejsi mogą pod nadzorem pracownika parku pogłaskać krokodyla.
W stolicy Gambii Banjul znajduje się główny port oceaniczny kraju, jak i główny port lotniczy, Banjul International Airport. Na ulicach jest wiele straganów, sklepików, znajduje się tam również wielki market, gdzie można naprawdę tanio kupić ciekawe pamiątki. Miasto nie jest raczej nastawione na turystykę ciężko tam znaleźć przyzwoitą restauracje a sklepy i ulice są strasznie zaniedbane i brudne.