Indie - przygoda życia

Autorem relacji i zdjęć jest:

Obudziłem się w łóżku. Kroplówka, do której byłem podpięty świadczyła dobitnie że jest to łóżko szpitalne. Rozejrzałem się dookoła. Rahul zniknął. A wraz z nim mój aparat, paszport, pieniądze i karta do bankomatu. W pierwszym odruchu wyrwałem wbity w rękę wenflon. Chciałem zejść z łóżka i uciekać stąd jak najdalej. Ale nie byłem w stanie zrobić kroku. Nie miałem siły. Nogi ugięły się pode mną i straciłem przytomność. Nie wiem jak długo spałem. Jedyne co pamiętam to, że druga i trzecia próba „ucieczki” ze szpitalnego łóżka też się nie udała. Udała się dopiero czwarta. Na czworakach przemierzałem szpitalne korytarze. Byle przed siebie, byle jak najdalej od tego przeklętego miejsca..Później ludzie często pytali mnie „dlaczego uciekałeś?” Nie wiem. Na pewno nie myślałem wtedy racjonalnie. Chciałem tylko znaleźć się w jakimś bezpiecznym miejscu i odzyskać siły. Pierwszym racjonalnym posunięciem jakie zrobiłem była wizyta na komisariacie policji turystycznej. Tam zgłosiłem kradzież paszportu i rzeczy. Dostałem też zaświadczenie, które pozwalało mi  ubiegać się o paszport tymczasowy i wizę..

{jumi[*1]}

Później powrót do hostelu i 24-godzinny sen. Po przebudzeniu przyszedł czas na refleksje. Straciłem wszystko ale ocaliłem najcenniejsze – życie i zdrowie. Byłem tylko strasznie wychudzony i podrapany. Ale nerki były na miejscu co w takich sytuacjach wcale nie jest takie oczywiste..Teraz zostało już tylko powiadomić rodzinę i przyjaciół i poprosić ich o pomoc w powrocie do domu. Chciałbym żeby ludzie wynieśli z tej historii jedną rzecz:  staraj się podróżować z kimś, a jeśli jedziesz sam nie ufaj bezgranicznie nowopoznanym osobom.

Paweł Kozłowski

Back To Top