I znów ruszam śladami bursztynowych kupców. Z Czeskich Budziejowic do Boršov nad Vltavou, a stąd maszeruję czerwonym szlakiem turystycznym, lewym brzegiem Wełtawy. Moje obawy co do źle oznakowanego szlaku i krążenia po lesie, nie potwierdziły się. Bowiem, trasa jest świetnie oznaczona i są ławeczki. Przyjemność sprawia mi spacer przy samej rzece i obrazki takie jak grupy płynące kajakami, w towarzystwie psów. Miejscami teren staje jest górzysty i wąska ścieżka pnie się lasem, wśród skał. Po jakimś czasie zbliżam się do miejscowości Třísov, przy meandrze Wełtawy. Wdrapuję się po kamienistej ścieżce do miejsca, gdzie w okresie I wieku przed nasza erą, rozlokowane było ketské - celtycie oppidum. Bardzo z siebie dumna i pełna energii, ruszam dalej. A zamierzałam w tym dniu dotrzeć do miasta Český Krumlov, które całe, stanowi zabytek. Jednak ze względu na deszcz, nocuję na wyjściu z miasteczka Zlatá Koruna, z kolacją gratis.
Następnego dnia leje, więc nie robię zdjęć, i maszerując przez zabytkowy Český Krumlov, pytam czy szlak turystyczny w okolicy jest dobrze oznakowany. Z rozmowy wynika, że tak, więc za miastem ruszam lasem, kierując się tym szlakiem. Mijam nieczynny camping i dochodzę do szlabanu, czyli "powtórka z rozrywki". Za nim na drzewie jest oznaczenie szlaku. Ale i podmokła łąka, a na niej krowie "placki". Jedno dobre, że to nie "głuchy" las. Górą przechodzę przez szlaban i człapię błotnistymi drogami. Po jakimś czasie drugi szlaban, którego zresztą się spodziewałam, dalej las i wreszcie widać miasto. Rožmberk nad Vltavou i wspaniały widok na okolicę, ale nadal pada i aparaty mam w plecaku. Wieczorem, w pensjonacie, ciuchy wykręcam w ręczniki i suszę kładąc gdzie się da. Zastanawiam się, czy nie zrobić sobie dnia przerwy, bo cały czas deszcz bębni o parapet.
Rano jednak ruszam, a po kilku kilometrach, w Hrudkov, na drzewie, jest oznaczenie "Dunajsko-vltavská cesta". Vyšší Brod i kilka kilometrów do granicy Czech z Austrią, ale przedtem jeszcze nocleg w Studánky. Noclegi coraz droższe, ale cieszę się ze jest możliwość "postoju", na zaplanowanej trasie. I kolejnego dnia przez Przełęcz Wyszebrodzką - Vyšebrodský průsmyk, przechodzę na teren Górnej Austrii.