Dość dobrze rozwinięta baza turystyczna, liczne firmy czarterowe, mariny, wiele jeszcze dzikich miejsc, a także imprezy żeglarskie powodują, że warto spędzić na wodzie chociaż tydzień. Choć przez tydzień nie pozna się wszystkich miejsc, które warto zobaczyć, to uważam, że tydzień to optymalny czas na Mazurach. Dlaczego? Bo przez 24h na dobę przebywa się w tym samym towarzystwie na stosunkowo małej przestrzeni. A czynnik ludzki jest najważniejszy. Dlatego też od tego zacznę, bo on jest najbardziej zmienny i w ostatecznym rozrachunku to nasi współtowarzysze będą mieli wpływ na to, jakie będziemy mieć wspomnienia. Z doświadczenia wiem, że w drugim tygodniu pewne rzeczy u innych osób mogą denerwować, nawet przy zgranej ekipie. Dodatkowo ograniczony dostęp do podstawowych rzeczy jak prysznic czy toaleta w normalnych warunkach powoduje pewien dyskomfort. A po 1 tygodniu wrażenia są najlepsze.
Żeglowanie na Mazurach to najlepsza szkoła dla przyszłych żeglarzy morskich. To tutaj trzeba zmieniać co trochę hals (przechył jachtu w zależności od kierunku wiania wiatru) i reagować na częste zmiany kierunku wiatru (na morzu jednym halsem można przepłynąć wiele mil morskich a wiatr może wiać z jednego kierunku przez wiele dni). Żeglowanie po jeziorach jest także bezpieczne, gdyż brzeg jest zazwyczaj blisko i przy zmianie pogody zawsze można się gdzieś ukryć. Większość wypadków na Mazurach spowodowana jest bezmyślnością, brakiem wyobraźni czy dużymi brakami w wyszkoleniu żeglarza. Zapewne część z Was pamięta film z 2007r. pokazywany w TV w całej Polsce, jak w trakcie przejścia trąby powietrznej wywrócił się jacht. Nawet w tych trudnych warunkach można było tego uniknąć- wystarczyło płynąć jachtem wraz z falą i wiatrem, i nie pozwolić by cała siła żywiołu uderzyła w boczną burtę (nie mówiąc o tym, że wcześniej można było przewidzieć co nastąpi). Jasne, że wszystkiego się nie przewidzi i płynąc np. Śniardwami można mieć większy lub mniejszy problem, gdyż oprócz wielkości jeziora dochodzą także płycizny i krótka fala. Ale z drugiej strony jedynie na Śniardwach możemy poczuć prawdziwe żeglarstwo.
Pływając na Mazurach cały czas coś robimy, gdyż oprócz ciągłego reagowania na zmiany wiatru musimy czasami przepłynąć kanały łączące jeziora (na którym znajdują się mosty, a co za tym idzie jesteśmy zobowiązani do złożenia masztu i pływania na silniku), śluzy (w których przywiązujemy się do specjalnych słupów w trakcie zmiany poziomu wody). Duża ilość jachtów powoduje też pewną rywalizację, szczególnie wtedy gdy płynie się tym samych halsem w tym samym kierunku. Ludzie zazwyczaj są mili i życzliwi (choć wyjątki są). To, co jest najfajniejsze w żeglarstwie to wolność. To my decydujemy, gdzie będziemy płynąć, co robić, co zwiedzać. Codziennie możemy spać w innym miejscu: poczynając od dużych marin jak Węgorzewo na północy, przez Sztynort, Giżycko, Ryn, Mikołajki, Okartowo, Ruciane-Nida po Pisz. Niezwykły urok ma także nocleg w bardziej dzikich miejscach- należy tylko pamiętać, by zostawić po sobie porządek.
Tegoroczny wyjazd na Mazury był dla mnie szczególny. To ze względu na mojego synka, który był "pod żaglami" po raz pierwszy. Trochę się obawiałem, czy nie będzie chciał wracać do domu, itp. Na szczęście podobało mu się bardzo i chyba się żeglarstwem "zaraził". Dodatkowe atrakcje w postaci aquaparku w hotelu "Gołębiewski" w Mikołajkach tylko wzmocniły jego chęć powrotu na Mazury w kolejnych latach. Atmosferę tworzą także zespoły szantowe, często występujące w marinach, pyszne rybki i doskonała zabawa. Będąc w miejscach odosobnionych dobrze zabrać ze sobą gitarę i śpiewniki. Mam to szczęście, że na Mazury zawsze wypływam z moimi znajomymi - łącznie tworzymy dość liczną flotyllę, w tym roku było nas w sumie 8 jachtów, z czego 4-5 trzymały się razem. Nie było więc mowy o znudzeniu się sobie nawzajem. Polecam odwiedzić marinę w Popielnie, gdzie jest siedziba PAN (hodowla konika polskiego) i podają wspaniałe ryby (nieco głębiej po prawej stronie- takiego lina w sosie śmietankowo- koperkowym jeszcze nigdy nie jadłem- pycha).
Można ogólnie powiedzieć, że Mazury mają same zalety. Przyroda, czyste powietrze, woda- każdy znajdzie coś dla siebie. Jedyny mankament to to, że za wszystko trzeba płacić, np. w LOK w Giżycku: 2zł umywalka, 2zł toaleta, 10zł prysznic. Nie życzę więc nikomu biegunki :)
A tak na poważnie- zastanówcie się, czy w przyszłym roku nie spędzić urlopu pod żaglami na naszych pięknych jeziorach mazurskich? Ja z całego serca polecam.