Podróże Wyprawy Europa Szwecja Mroźna kraina śniegu - Strona 2
Mroźna kraina śniegu - Strona 2
Kraj: Szwecja Autor: Marcin Ćwiek    Dodano: 05.07.2011

W sumie nie było tak strasznie jakby się mogło wydawać. Jedyny mój problem, to opanowanie swoich szczękających zębów i wypowiedzenie wzorowo w języku angielskim pozwolenia o: "step out of the water" - a wyszło "step outafo, step outfa water".

Przy wyjściu z wody pomagaliśmy sobie kijkami narciarskimi, wbijając je niczym czekan w lód przy równoczesnym ruchu nogami - jak w stylu dowolnym. Po tej szybkiej kąpieli czekała nas jeszcze nocka na świeżym powietrzu - Sleeping In “Lonely wolf". W wyznaczonym miejscu pozostawiony sam sobie, musiałem rozłożyć posłanie do spania i zjeść przydzieloną rację żywnościową. Notabene trzeba zawsze pamiętać, aby w podobnych warunkach dużo pić i dostarczać cały czas wysokoenergetyczny pokarm (dużo cukrów).



Wyposażony byłem w "norkę" (jednoosobowy nieprzemakalny namiocik bez stelaża, przypominający duży worek na śpiwór) oraz dwa śpiwory o różnej gramaturze. Wydawało się, że powinno być w miarę ciepło. Nikt jednak nie spodziewał się, że temperatura w nocy spadnie do -35 stopni. Zanim poszedłem jednak spać zająłem sie wytapianiem śniegu na wodę potrzebną do zalania "S-ki". Cały czas trzeba było pamiętać o noszeniu rękawiczek. Wszystko metalowe, czego się dotykało, było piekielnie zimne. Na przykład termos, kuchenka i garnki - jeżeli dotknęło się tego gołą ręką to pozostawiało się kawałek skóry. Jeden ze szkolonych na chwilę przytrzymał swój nóż ustami. Niewielki kawałek metalu, który blokuje ostrze przed przypadkowym złożeniem się, szybko przylgnął ochoczo do jego języka. Cóż, uczymy się na błędach...

Najtrudniej było "wbić" się do śpiwora i zasunąć zamki. Trzeba było zdjąć do tego rękawiczki. Musiałem robić wszystko na raty, to znaczy zasunąć trochę zamka i szybko ogrzać ręce. Znowu zdjąć rękawiczki, aby zasunąć zamek i znowu ręce do rękawiczek. Najgorzej jak gdzieś przyciął się zamek i nie mogłem go zasunąć. Dosłownie z zegarkiem w ręku w 5 sekund miałem sztywne palce i nie byłem w stanie nic nimi zrobić.
Dobrze, że nie miałem potrzeby wstawać w nocy na siku.

Mój kolega musiał się załatwić w nocy kilka razy. Za pierwszym razem wstał ze śpiwora i wrócił trzęsąc się jak galareta. Następnym razem odpinał tylko trochę śpiwora, przekręcał się na bok i sikał, gdzie popadło, byle z dala od śpiwora.

Co się tyczy snu to nie wiem, co się działo. Nigdy w życiu nie miałem tak bardzo zakręconych snów.
Trochę spałem, trochę się budziłem z zimna i tak naprawdę nie wiem czy śniłem, czy spałem.
Kolejne tygodnie spędziłem na typowym szkoleniu wojskowym. Nocki tym razem przyszło mi spędzić w nieogrzewanym namiocie (z wyjątkiem jednej nocy) jak i również w wybudowanym ze śniegu igloo – tzw. "Quincy".

W żadnym z tych miejsc nie czułem się komfortowo. Wszędzie było ciasno i... zimno. Wyjątkiem był domek wzniesiony ze śniegu. Temperatura panująca wewnątrz oscylowała w granicach 0 stopni, więc jak na tutejsze warunki było ciepło. Jednak ciasnota panująca w środku była nie do zniesienia i mogła doprowadzić każdego do klaustrofobii. Nie było jednak innego wyjścia, aby schronić się przed zimnem.

Mimo przenikliwego chłodu, często na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Staranie się o utrzymanie równowagi na nartach - kończące się zwykle niepowodzeniem - nierzadko wymagało przyjęcia póz i figur zapożyczonych z kreskówek. Uważam jednak, że dobry humor pozwolił mi przetrzymać ten niełatwy dla organizmu czas.
Spędzając tutaj niemal 3 tygodnie nie mogę zrozumieć, w jaki sposób można tutaj żyć. Panujące warunki są jak dla mnie bardzo surowe i nieprzyjazne. Jednak patrząc na twarze miejscowych czy rozmawiając z nimi nikt, nie wyglądał na nieszczęśliwego. Wszyscy zdają sobie sprawę, że życie nie jest łatwe, ale nikt nie myśli, aby się wyprowadzać i szukać szczęścia gdzieś indziej. Dodatkowo, turyści szukający wrażeń na stokach narciarskich w czasie jazdy na skuterach śnieżnych, czy liczni testerzy samochodowi w swoich barwnych, reklamowych kurtkach, dodają kolorytu tej krainie i pozwalają miejscowym wierzyć, że się o nich pamięta.

Autor: Marcin Ćwiek

Ludzie

Bardzo mili i otwarci ludzie
Musisz się zalogować, aby dodać komentarz, zarejestruj się jeśli jeszcze nie masz konta

busy

 
Ocena użytkowników: / 1
SłabyŚwietny 

qik73

Autorem tej relacji jest: Marcin Ćwiek

Zobacz fotki z wyprawy

Ostatnie zdjęcia

Ostatnie albumy

Co się działo

129 miesięcy temu
LAW ocenił/a zdjęcie użytkownika Bozia
LAW ocenił/a zdjęcie użytkownika Bozia
LAW ocenił/a zdjęcie użytkownika Bozia
 
Facebook API keys need to be provided to have Facebook connect work