Berlin - miasto o wielu twarzach

Autorem relacji i zdjęć jest:

Cóż - nie młoda ciałem, ale cały czas duchem. Pracuję w oświacie, ale praktycznie jestem monotematyczna - podróże. Troszkę już zwiedziłam :) lecz wciąż mi mało. Lubię rozmawiać i planować podróże w każdy zakątek Polski i świata. Z ochotą poznam ludzi kochających wyjazdy.

Latem 2008 spakowaliśmy niewielkie walizki i korzystając z relacji Warszawa - Berlin ekspresem za niewielkie pieniądze dostaliśmy się do Berlina. Cała podróż zajęła nam około 6 godzin. Od razu z bagażami pojechaliśmy S-Bahnem ( czyli kolejką) do wcześniej zarezerwowanego hostelu na obrzeżach Berlina. Polecam stronę www.hostele.pl dzięki której bezproblemowo i za niewielką kwotę spaliśmy w naprawdę czystym i przyjemnym miejscu, z którego mogliśmy dojechać w każde miejsce Berlina.

Po zostawieniu bagaży od razu ruszyliśmy w miasto. Berlin jest bardzo rozległy w związku z czym warto wykupić tzw. Welcome Card na przykład na trzy dni ( my byliśmy 4). Daje ona możliwość nie tylko bezpłatnych przejazdów, ale też duże zniżki na wejścia do wielu muzeów. My nasze zwiedzanie rozpoczęliśmy od spaceru po pięknej i bardzo długiej aleji Unter den Linden - czyli Aleję Lipową, która przed laty wiodła na tereny łowieckie, a teraz wiedzie prosto pod Bramę Brandenburską.  Jest to symbol Berlina. Powstała w latach 1789-1791r. Na płaskorzeźbach przedstawiono sceny z mitologii greckiej, a całość wieńczy slynna Kwadryga. Pierwotnie odczytywano ją jako symbol pokoju. To na niej zawieszono w maju 1945r radziecką flagę, a 9 listopada 1989r upadły tu pierwsze płyty Muru Berlińskiego.

Potem"galopkiem" udaliśmy się do Pergamonmuseum. Jest to edno z najsłynniejszych muzeów europejskich, a swą nazwę zawdzięcza nazwę ołtarzowi z Pergamonu. Warto też zobaczyć Bramę Isztar z Babilonu - wspaniała, rzymskie mozaiki, Bramę Targową z Miletu. Muzeum mieści pod jednym dachem trzy niezależne kolekcje sztuki: starożytnej, islamu oraz Bliskiego Wschodu. Po krótkim odpoczynku i zjedzeniu słynnych kiełbasek z rożna :) poszliśmy zobaczyć piękną fontannę Neptunbrunnen czyli Fontannę Neptuna. Powstała w 1886r - dynamiczny Neptun otoczony jest czterema personifikacjami największych , niemieckich rzek. Niedaleko znajduje się Fernsehturm czyli Wieża Telewizyjna, znany symbol Berlina. Przez Berlińczyków zwana "teleszparagiem" powstała w  1965 r. Na jej szczycie znajduje się taras widokowy i obrotowa kawiarnia; jednak kolejki,aby tam się dostać są straszne. Polecam więc pójście do podobnej Wieży Radiowej. Ponieważ blisko był nasz hostel poszliśmy spać :)

Następnego dnia zwiedziliśmy fantastyczne Museum fur Natukunde, z olbrzymim szkieletem brochiozaura i innymi obiektami, których jest około 60 milionów. Potem udaliśmy się pod Reichstag. Nie dostaliśmy się jednak do środka, nie chcąc czekać w kilometrowej kolejce przed wejściem. Pojechaliśmy wię do kolejnego muzeum na Kreuzbergu - Deutsches Technikmuseum. Założono je w 1982r - muzeum obejmuje wszystkie dziedziny działalności człowieka związanej z techniką, a więc: lokomotywy, zegary, samoloty, auta, globusy, modele rakiet, maszyny drukarskie i tkackie i wiele innych przedmiotów. Dalej poszliśmy na Checkpoint Charlie. A potem zmordowani poszliśmy tam, gdzie kuszą turystów wystawy sklepowe - czyli na słynne Ku'Damm, najelegantszą ulicę Berlina. Świetnie zaopatrzine sklepy z ubraniami, muzyką, produktami spożywczymi, kawiarniami - mniam :) A pod wieczór przeszliśmy pod Kaiser - Wilhelm-Gedachtniskirche. Kościół -pomnik; symbol o wymowie pacyfistycznej i religijnej. W 1943r runęła pod bombami, kościół rozebrano zostawiając jedynie potężny masyw wieżowy. Kolejnym punktem naszego programu był Poczdam, na który poświęciliśmy pół dnia. Drugą połowę spędziliśmy w Zoo. W Berlinie koniecznie trzeba je zobaczyć - świetne zarówno dla dzieci tych mniejszych i tych całkiem dużych :) Ja zakochałam się w ślicznie pandzie Bao - Bao. Ogród powstał w 1844r i jest najstarszą tego tyu placówką w Niemczech.Wchodzi się do niego przez piękną, charakterystyczną bramę.

Kolejny dzień poświęciliśmy na zobaczenie Pałacu Scharlottenburg ( pięknego, niestety nie można robić zdjęć) i spacer "bez celu", czyli zaliczanie okolicznych kawiarni, parków. Rano dnia piątego wsiedliśmy w ekspress i pożegnaliśmy Berlin. Ale ponieważ jest tak blisko pewnie kiedyś tam wrócimy...

Back To Top