Czasem w Afryce pada deszcz - MAROCCO 2011

Autorem relacji i zdjęć jest:

Normalny facet z wadami i zaletami. Miłośnik zwiedzania i poznawania świata samochodem terenowym. Off-road to całe moje życie.

Niedziela – 24.IV
Powoli zarządzamy odwrót. Dziś postanowiliśmy zrobić duży kawał drogi na nocleg do Chefchaouen'u. Dokładnie w punkt startu w Maroku. Gnamy w kierunku Casablanki wpadając przed nią na autostrodę którą gonimy aż za Rabat, do miasta Kenitra. Na autostradzie trudów podróży nie wytrzymuje krzyżak wału przedniego. Standardowo – ten od reduktora. Zrzucam wał, zawijam w koc i do bagażnika. I na jednym wale wracam aż do Polski.
Chefchaouen żegna nas pysznym Tadżinem de Kefta, sokiem z pomarańczy wyciskanym na ulicy, gwarem dnia targowego... zostajemy na dwa dni... nie potrafimy się szybko żegnać...

{jumi[*1]}

Wtorek – 26.IV
Prom Ceuta – Algeciras dowozi nas na Europejską ziemie. Zaczynamy spokojny spacer do domu pełni wspomnień, smaków, melancholii która zawsze towarzyszy powrotom.

Już sobie postanawiamy by wrócić tu raz jeszcze... Kiedyś.

Ale już w drodze zaczynamy rozmowę o przyszłorocznej wyprawie... znów gdzieś w świat... w taki którego jeszcze nie znamy... w drogę... bo najważniejsza w drodze jest DROGA.

Piątek – 29.IV
Przekraczamy granicę w Zgorzelcu...

Informacje praktyczno-techniczne:

Samochód: LR 2,5TDI (trzyseta) – automat. Waga wyprawowa ok. 3 ton.

Dystans: 10.300 km (w tym w Maroku ok. 3.300 km)

Spalone paliwo: 960 litrów (w tym w Maroku 283 litry)

Kurs 1 Dirhama – 0,36 zł

Cena ON w Maroku: 7,3o Dirhama

Cena biletu na prom Algeciras-Ceuta-Algeciras – 306 Euro

Cena opłat za autostrady w dwie strony ok. 160 Euro

Back To Top