Samochodem przez Europę. Część 2.

Autorem relacji i zdjęć jest:

8.08.2009 (sobota): Wyjeżdżamy z Benidorm do cudu współczesnego świata: kompleksu pałacowego Alhambra w Granadzie. Jest to obiekt znajdujący się na liście światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO, o którym Hiszpanie mówią: „kto nie widział Granady nic nie widział”, arabscy poeci zaś nazwali ją „perłą osadzoną wśród szmaragdów”. Przy kasach biletowych jesteśmy raniutko. Na bilecie znajduje się plan całego kompleksu, przeznaczonego do zwiedzania, można też wykupić elektronicznego przewodnika (nagrane informacje, których słuchamy przemieszczając się od miejsca do miejsca, oznaczonego numerami; niestety nie ma go w języku polskim). Najpierw oglądamy pięknie utrzymane ogrody i pałac Generalife, później kierujemy się do głównej części, czyli do Pałacu Carlosa V, Pałacu Nazaries i Alcazaby. To, co tam widzimy, faktycznie trudno jest opisać. Alhambra została wybudowana przez arabską, muzułmańską dynastię Nasrydów, która panowała tutaj od XIII wieku do 1492 roku, kiedy to została zdobyta w wyniku rekonkwisty prowadzonej przez chrześcijan (Ferdynanda i Izabeli Katolickich). Na jednej ze ścian pisze, jaki zamiar przyświecał budowniczym: „niech gość oniemieje z zachwytu i niech zaćmi się jego rozum”. Naprawdę warto tam jechać, jeśli musielibyśmy nawet zboczyć z zaplanowanej przez nas wyprawy. Zwiedzanie zajęło nam cały dzień, więc spaliśmy na kempingu Sierra Nevada w Granadzie. Od tego momentu zaczął nam się problem z materacem, który przedziurawiliśmy na jakimś ostrokrzewie. Przez wiele kolejnych nocy dmuchaliśmy wieczorem materac, szybko usypialiśmy i ….. budziliśmy się na twardym podłożu. Teraz się zastanawiam, czemu nie kupiliśmy od razu nowego materaca, ale wydaje mi się, że stwierdziliśmy, iż nie ma czasu na chodzenie po sklepach, a jakoś wytrzymamy ;) Zdjęcia z Alhambry (Granada): http://globmania.pl/galeria?func=viewalbum&aid=175

 {jumi[*1]}

9.08.2009 (niedziela): Jedziemy do Gibraltaru- brytyjskiego kawałka ziemi, leżącego przy Cieśninie Gibraltarskiej. Widać go z daleka, gdyż jest położony na górującej skale, wznoszącej się nad położonymi wokół terenami. Granica hiszpańsko- gibraltarska istnieje do dzisiaj (choć Hiszpania i Wielka Brytania są członkami UE), są też strażnicy. Granica znajduje się przy samym lotnisku Gibraltaru i gdy jakiś samolot startuje lub ląduje, jest ona zamykana. Celnicy wyrywkowo tylko sprawdzają samochody, które muszą się wolno przemieszczać wśród wielu zakrętów. Dojeżdżamy w rejon centrum miasta, przy którym znajduje się port. Po chwili stwierdzamy, że warto byłoby teraz wjechać na sam szczyt, gdyż działa napowietrzna kolejka linowa. Siostra ma mieszane uczucia- z jednej strony bardzo się cieszy, bo wszystko rozumie, a angielski jest językiem urzędowym, z drugiej jednak strony przeraża ją myśl jazdy kolejką linową. Na samym szczycie z platformy widokowej widoki są cudowne. Widać całą Cieśninę Gibraltarską, mnóstwo statków, port, lotnisko, wybrzeże Maroka (Afrykę) i tereny otaczające. Większość masywu tej góry to jednak tereny wojskowe, których nie można zwiedzać. Podobno jest tam też broń nuklearna, którą Brytyjczycy przecież posiadają. Budowle wojskowe są także widoczne na szczycie skały. Jest tu też mnóstwo małp (makaki). Na kontynencie europejskim jest to jedyne miejsce, gdzie żyją one na wolności. Kiedyś słyszałem powiedzenie, że dopóki są małpy na Gibraltarze, dopóty będzie on brytyjski. Każda z żyjących tam małp ma swoje imię, a na tablicach ze zdjęciami można je rozpoznawać. Za dokarmianie ich grożą bardzo surowe kary pieniężne, chociaż byłem świadkiem jak kilku turystów je dokarmiało. Są one zresztą bezczelne, bo podchodzą do każdego, kto ma jedzenie i wymuszają, by się z nimi podzielić. Po zjechaniu ze skały kierujemy się do najstarszego cmentarza- Trafalgar Cemetery, gdzie znajdują się groby poległych w wygranej przez Nelsona bitwie pod Trafalgarem. Następnie zwiedzamy całe miasto. Spotykamy też Polaka, który wyjaśnia nam jak dostać się do pomnika gen. Sikorskiego, który rozbił się w samolocie w tzw. katastrofie gibraltarskiej. Do dzisiaj Brytyjczycy ukrywają dokumenty związane z tą sprawą, gdyż to prawdopodobnie oni stali za zlikwidowaniem naszego wodza z okresu II wojny światowej. Jedna z hipotez mówi, że Sikorki dowiadując się o ludobójstwie w Katyniu przez Rosjan na Polakach, chciał podjąć ten temat i rozgłosić na cały świat. W tym czasie zachodnim aliantom było to nie na rękę, bo ZSRR miało na sobie cały ciężar wojny z III Rzeszą i był ich to główny sprzymierzeniec w walce z Hitlerem. Amerykanie i Brytyjczycy zwlekali też z otwarciem drugiego frontu na zachodzie, o co zabiegał Stalin, w związku z czym czuli się niezręcznie i sprawa katyńska dolała by tylko oliwy do ognia. Myślę, że jest to bardzo prawdopodobna wersja wydarzeń. Pomnik gen. Sikorskiego znajduje się dość daleko od samego centrum i nie rzuca się bardzo w oczy. Jest w dzielnicy, gdzie są jakieś zakłady, z dala od ścieżek odwiedzanych przez turystów (z wyjątkiem Polaków). Sam pomnik był też zaniedbany. Razem z siostrą wytarliśmy z niego brud i ptasie odchody. Na pomniku jest też śmigło z feralnego samolotu, którym leciał Wódz Naczelny. W drodze powrotnej do centrum Gibraltaru (tam zaparkowaliśmy) oglądamy jeszcze stary zamek, znajdujący się na stoku góry. Hiszpanie roszczą sobie pretensje do Gibraltaru, ale póki co jest on w rękach brytyjskich- był podobno plebiscyt, w którym ludność opowiedziała się za zwierzchnictwem Wielkiej Brytanii. Wyjeżdżając z Gibraltaru, celnik nas na chwilę zatrzymuje pytając co mamy w aucie. Jedziemy na kemping znajdujący się w pobliżu- w La Linea, gdzie rezerwujemy dwie noce. Kemping wspaniały- znajduje się nad plażą, z której rozciąga się wspaniały widok na rozświetlony wieczorem Gibraltar i górującą nad nim skałę. I mnóstwo wspaniałych muszli. Spać idziemy bardzo późno. Zdjęcia z Gibraltaru: http://globmania.pl/galeria?func=viewalbum&aid=182

Back To Top