Moje podróże po Italii odbywałem w październiku 2011 roku z miejsca mojego zakwaterowania, czyli z Rimini. Jest to miasto, które jest świetnym punktem wypadowym, gdyż leży na węźle kolejowym łączącym Nizinę Padańską z południowo- wschodnią częścią „buta” włoskiego. Rimini jest kurortem o bardzo bogatej historii i w okresie letnim drogim miejscem pobytu. Po sezonie jednak wiele hoteli jest pustych, a ceny przystępniejsze. Pogoda dla nas, Polaków, jest dobra, choć Włosi chodzą już w kozakach, a niektórzy w czapkach. W słoneczne dni można jeszcze spotkać plażowiczów (głównie z Rosji) zażywających również kąpiele morskie, natomiast dni pochmurne są świetnym pretekstem do wycieczek po tej jakże interesującej części Włoch. W lato wiele biur podróży organizuje ciekawe wycieczki, ale w październiku czy listopadzie nie ma na to co liczyć i trzeba sobie je zorganizować samemu. Jak już wspomniałem nie jest to takie trudne, bo połączenia są bardzo dobre a zaletą takiego podróżowania jest to, że lepiej poznaje się Włochy i ich mieszkańców (a nie współtowarzyszy z autokaru wypełnionego głównie Rosjanami), poza tym nie jesteśmy przez nikogo ograniczani. Poniżej opiszę kilka miejsc w których byłem podczas mojego pobytu.
Urbino to przepiękne miasto regionu Marche, stolica (wraz z pobliskim Pesaro) prowincji o nazwie Pesaro e Urbino. Do miasteczka najlepiej dojechać z Pesaro, które ma stałe połączenie autobusowe (linia nr 46). Koszt biletu w jedną stronę: 3,20 euro (przyspieszony-45min.) lub 2,85 euro (zwykły- 75min.). Dojeżdżając do miasteczka od razu widać, że jest niezwykłe, gdyż wzdłuż drogi ciągną się mury obronne miasta. Przystanek dla autokarów jest przy bramie prowadzącej do historycznej części miasta otoczonej w całości murami obronnymi. Warto chwilę się zatrzymać i przejść kilka metrów w stronę restauracji, gdyż już stamtąd można zobaczyć największe zabytki miasta: Palazzo Ducale z dwoma okazałymi wieżami, a także kopułę katedry. Od razu chciałem zaznaczyć, że miasteczko jest małe i wszędzie jest blisko. Zaproponuję więc wycieczkę po trasie, którą sam sobie wytyczyłem. Przechodząc przez główną bramę możemy iść na wprost ulicą wznoszącą się ku górze (Via Giuseppe Mazzini) docierając do Piazza della Republica. W pobliżu placu znajduje się kościół św. Franciszka, którego nie da się przegapić ze względu na wysoką wieżę. Skręcamy w lewo (via Rafaello) i po lewej stronie możemy zatrzymać się w Casa Natale di Rafaello- rodzinnym domu Rafaela Santi, wybitnego malarza z przełomu XV i XVIw. (koszt wejścia 3 euro). Idąc dalej (cały czas pod górkę) dochodzimy do Piazzale Roma, następnie skręcamy w lewo i dochodzimy do Fortezza Albornoz. Sama forteca nie robi wielkiego wrażenia, ale widoki z tego miejsca są niesamowite. Kwintesencja tego, co włoskie- sielankowe krajobrazy wraz z pięknie wkomponowanym miasteczkiem. Szczerze mówiąc zaparło mi dech widząc te krajobrazy. Dodatkowo, atmosferę stwarzają też studenci, którzy siedzą porozstawiani na ulicach i robią szkice budowli Urbino. Jak mój zachwyt nieco się ostudził wróciłem do Piazza della Republica, skąd skierowałem się w stronę katedry i Palazzo Ducale ulicą via Vittorio Veneto. Tu czekała mnie kolejna niespodzianka: ogromna katedra z XVIIIw. i olbrzymi pałac rodu Montefeltro. Wejście do katedry jest bezpłatne, a wewnątrz są obrazy Federica Barocciego, malarza z przełomu XVI i XVIIw. Jeden z jego obrazów został częściowo zniszczony przez jakiegoś wandala, który w 1982r. ukradł kawałek płótna, a ślad po tym wybryku jest ciągle widoczny. Z katedrą sąsiaduje największa i najbardziej znana budowla Urbino: Palazzo Ducale. To pochodząca z XVw. rezydencja władców Urbino- rodu Monteferlo. Z zewnątrz widać ogrom pałacu, choć wygląd nie zachwyca. Po wejściu do jego wnętrza (wstęp 5 euro) widać dopiero prawdziwy kunszt. Urbino to miasto, które koniecznie trzeba zobaczyć jeżeli jest się w pobliżu, gdyż nawet najlepsze opisy nie oddadzą tego co się tam czuje. Byłem, widziałem i polecam serdecznie.
Ravenna- to kolejne z pięknych włoskich miast. Z Rimini do Rawenny połączenie są bardzo częste i można tam wybrać się nawet na pół dnia. Okres świetności przypada tu na czasy końca Imperium Rzymskiego, kiedy to pełniło funkcję stolicy. Miasto słynie przede wszystkim z mozaik, znajdujących się w głównych budowlach z poprzednich wieków. Główne zabytki Ravenny są nieco luźniej rozmieszczone niż w innych miastach, ale i tak wszędzie jest blisko. Koniecznie trzeba zajrzeć do kościoła San Vitale, gdzie bizantyjskie mozaiki są jednymi z piękniejszych, jakie widziałem. W bezpośrednim sąsiedztwie znajduje się mauzoleum Galli Placydii, która w V w.n.e. sprawowała władzę nad całym Imperium. Do kolejnych, wartych zwiedzania miejsc zaliczyłbym: muzeum i grobowiec Dantego- największego włoskiego poety, który został wygnany z rodzinnej Florencji, kościół Św. Franciszka, Muzeum Archivescovile, kościół Św. Ducha (Santo Spirito), kościół Św. Apolinarego Nuovo.
Modena- do Modeny przyjechałem pociągiem o godzinie 7:53 i właśnie wstawał poranek (27 października 2011r.). Od razu skierowałem się w stronę głównego placu, gdzie znajdują się największe zabytki miasta. Po drodze mijałem Palazzo Ducale- wielką rezydencję wybudowaną przez ród d`Estów, którzy przenieśli się z Ferrary do Modeny. Obecnie jest tam Akademia Wojskowa i jest problem z wejściem do środka, więc sobie odpuściłem (i tak było nieczynne bo otwierają od 10:00). Kilka minut drogi i znalazłem się w samym centrum Modeny, na Piazza Grande. To przy tym placu znajdują się największe zabytki, czyli romańska katedra, połączona z nią prawie 90 metrowa wieża La Ghirlandina, Palazzo Comunale (dawna i obecna siedziba władz miejskich), a także Musei del Duomo. Wszystkie te obiekty prezentują się bardzo okazale i można je zobaczyć z jednego miejsca. Najcenniejszym zabytkiem jest katedra z 1099r. do której można wejść za darmo. Z zewnątrz trwały akurat prace renowacyjne, jednak wnętrze przepiękne. Mnóstwo rzeźb i obiektów, które tworzyli najwybitniejsi tamtych czasów. Po wyjściu z katery obszedłem wszystkie zabytki z wszystkich stron i wszedłem do Palazzo Comunale. Interesował mnie mianowicie jeden przedmiot: la Secchia, czyli drewniany cebrzyk, który stanowi trofeum z bitwy pomiędzy Modeną a Bolonią w 1325r. pod Zappolino. Modena z Bolonią rywalizowały ze sobą od wieków i do dnia dzisiejszego ona trwa. W tamtym czasie rywalizowały ze sobą dwa rody: Gwelfowie za którymi stała Bolonia i Gibelinowie, sprzymierzeni z Modeną. Modena wygrała tę bitwę, w której zginęło około 2000 ludzi (łącznie), a drewniany cebrzyk (la Secchia) przechowywany jest do dziś w Palazzo Comunale. Aby go obejrzeć trzeba wejść po schodach do głównego budynku, skręcić w lewo i tam poprosić o obejrzenie. Gdy się o niego pytałem byłem bardzo mile przyjęty, a pani, która tam pracuje zaprowadziła mnie na miejsce. Znajduje się on w pomieszczeniach Urzędu Miasta i nie wiem, czy każdy tam może wejść o której godzinie chce i czy mogą tam wchodzić wycieczki. Pomieszczenie, w którym cebrzyk się znajduje jest bardzo ładne, a sale sąsiednie przepięknie zdobione. Nigdy nie widziałem jeszcze tak urządzonego Urzędu Miasta z tyloma zabytkami wewnątrz. Po obejrzeniu zabytków przy Piazza Grande warto wybrać się wzdłuż via Emilia do Palazzo dei Musei z XVIIIw. Znajduje się tam olbrzymia pod względem woluminów biblioteka (Biblioteca Estense) zawierająca m.in. list Zygmunta Starego do królowej Bony z 1514r. mówiący o pokonaniu wojsk moskiewskich pod Orszą. Na drugim piętrze znajduje się Galleria Estense w której wystawiane są malowidła, rzeźby i wyroby rzemieślnicze. Modena to urocze miasto, z którego pochodzą takie osobistości jak Luciano Pavarotti i Enzo Ferrari. W mieście i w jego okolicy mają swoje siedziby słynne firmy motoryzacyjne: Ferrari, Maserati, Lamborghini, De Tomaso, Pagani.
Bolonia (Bologna)- miasto słynne dzięki pierwszemu na świecie uniwerytetowi (1088r). Jest stolicą regionu Emilia- Romania. Bolonia to także bardzo bogata historia i architktura. Do miasta dotarłem koleją i tu już jest pierwsza rzecz, o której warto wiedzieć. Otóż dworzec kolejowy w Bolonii był celem najbrutalniejszego aktu przemocy ze strony faszystów w powojennej historii Włoch. W 1980r. w wyniku podłożenia bomby zginęły 84 osoby. Przy wejściu jest tablica upamiętniająca tamte wydarzenia. Idąc z dworca na wprost (wzdłuż via dell`Indipendenza) i przejściu przez starożytną bramę, po upływie około 15 minut dotarłem do głównego placu Bolonii- Piazza Maggiore. Jak w większości włoskich miast, najwięcej zabytków znajduje się blisko centrum, gdzie nie ma problemu ze zwiedzaniem wszystkiego na nogach. Przy czym Bolonia jest dość dużym miastem i odległości są nieco większe, niż np. w Modenie czy Rawennie. Przy Piazza Magiore znajdują się: bazylika San Petronio, Palazzo dei Notai, Palazzo d`Accursio, Palazzo del Podesta wraz z Palazzo del Re Enzo, Palazzo dei Banchi, a pośrodku fontanna Neptuna. Każdy z tych zabytków jest majstersztykiem, a ich opis byłby bardzo długi.
{jumi[*1]}
Będąc pośrodku placu czułem się jakbym cofnął się w czasie o kilkaset lat. A na wszystkich spogląda papież Grzegorz XIII, bliski mi o tyle, że znam go dobrze z książki geografii- wynalazca kalendarza gregoriańskiego, którego używamy obecnie na całym świecie (z pewnymi wyjątkami, np. w prawosławiu nadal używa się juliańskiego, itd.). Polecam wejść do bazyliki San Petronio, która jest starsza od współczesnych murów Bazyliki św. Piotra w Watykanie i w czasach jej budowy miała być największą w całej Italii. Niestety nie można robić tam zdjęć, a straż bazyliki ciągle patrzy na turystów. Fontanna Neptuna, choć nie tak duża, jest ulubionym miejscem robienia zdjęć przez turystów, gdyż jest bardzo "sprośna". Kolejnymi zabytkami, które onieśmielają swoją historią, a są w zasięgu ręki (właściwie to nóg, którymi szedłem) to: Archiginnasio, kościoły San Domenico z prochami świętego Dominika, Santo Stefano, Santa Maria dei Servi, San Vitale i San Giacomo Maggiore. Nie można oczywiście pominąć wież: Torre Garisenda i Torre Asinelli, których kopie spotkamy w prawie każdym sklepie z pamiątkami. Krążąc po Bolonii celowo zagubiłem się w jej uliczkach by poczuć klimat tego miasta. W pewnym momencie wszedłem do jakiegoś przejścia, gdzie znajdowały się same firmowe sklepy najdroższych marek światowej mody, pośrodku rozłożony był czerwony dywan, ochrona na każdym kroku, przy wejściu najdroższe samochody świata, a obok mnie przechodziły osoby o dość dużej zamożności, co mogłem stwierdzić po ich wyglądzie. Zerknąłem przez moment na wystawę z zegarkami i zobaczyłem cenę pierwszego lepszego zegarka nieznanej mi marki wynoszącą 11100 euro po czym stwierdziłem, że to nie miejsce dla mnie (przynajmniej na razie :) i poszedłem dalej w stronę Uniwersytetu Bolońskiego. To co się rzuca tam w oczy to mnóstwo młodzieży na ulicach i chodnikach, siedzących na schodach i bardzo przyjazna atmosfera. Dodatkowo te stare mury wzdłuż ulicy via Zamboni. I sklepy nieco tańsze: wszędzie kolejki po jedzenie. Uważam, że Bolonia jest często pomijana przy wycieczkach organizowanych z Polski, a jest to błąd. Oczywiście Wenecja, Florencja, Rzym czy Piza są jedyne w swoim rodzaju, ale Bolonia niewiele od nich odstępuje. Polecam ją, gdyż jest to niepowtarzalne miasto, które ma także świetne połączenia kolejowe i drogowe z innymi włoskimi miastami.
Ferrara- kolejne z uroczych włoskich miast związane głównie z siedzibą potężnego rodu d`Estów. Kierując się od dworca w stronę centrum nagle spostrzegam największą i najsłynniejszą budowlę miasta- Castello Estense, czyli Zamek Estów. Wchodzę jedynie na dziedziniec (wstęp bezpłatny), gdyż na zwiedzanie olbrzymich powierzchni wewnątrz zamku nie mam czasu (otrzymałem właśnie sms-a, że po południu muszę być w Rimini w ważnej sprawie). Chodzę więc po zaułkach Starego Miasta zwiedzając jedynie z zewnątrz pozostałe, wspaniałe też zabytki. Wchodzę jedynie do kościoła Santa Mario in Vado, gdzie w 1171r. miał miejsce cud. Gdy kapłan przełamywał opłatek wytrysnęła z niego krew, która jest do tej pory widoczna na ścianach części kościoła.
Wenecja- to miasto, którego nie trzeba reklamować i o którym zostało już wiele napisane. Na pewno trzeba tu zajrzeć, jeśli ktoś tu jeszcze nie był, ale nie podejmuję się Wenecji opisywać, gdyż zajęłoby mi to mnóstwo miejsca i czasu. W Wenecji byłem kilkakrotnie i zawsze mnie czymś zaskakiwała. Z Rimini do Wenecji jest dość daleko i jadąc tam trzeba poświęcić co najmniej cały dzień (tym razem byłem na wycieczce autokarowej). Warto wiedzieć, że toaleta kosztuje tam 1,50€ (najdroższa jaką gdziekolwiek widziałem).
Loreto- miejscowość we Włoszech znana z sanktuarium w którym znajduje się Święty Domek, czyli mieszkanie Najświętszej Maryi Panny, przeniesione z Nazaretu. To pierwsze sanktuarium o znaczeniu międzynarodowym poświęcone Najświętszej Maryi Pannie. Tradycja mówi, że w roku 1291, kiedy nastąpił upadek ostatniej twierdzy krzyżowców- portu Akkon, domurowana część domu Maryi została przeniesiona najpierw do Trsatu (Chorwacja), a następnie, 10 grudnia 1294r. do Loreto przez Aniołów. Aniołowie to rodzina De Angelis, która rządziła Epirem i przewiozła Święty Domek statkiem. W Loreto znajduje się też największy we Włoszech polski cmentarz wojenny. Idąc od strony dworca kolejowego w stronę sanktuarium mijamy stacje drogi krzyżowej i właśnie ten bliski Polakom cmentarz. To Polacy w czasie II wojny światowej wyzwolili pobliskie duże miasto- Ankonę i okoliczne miejscowości. Była to pierwsza, samodzielnie przeprowadzona akcja (bez sojuszników amerykańskich i brytyjskich) przez wojsko polskie pod dowództwem gen. Andersa. Dochodząc na szczyt wzniesienia (od strony dworca do Bazyliki idziemy znaczną część schodami) widzimy okazałą budowlę świątyni. Na placu przed bazyliką znajdują się liczne kramiki z pamiątkami. Wewnątrz świątyni możemy wejść do wspomnianego Świętego Domku oraz obejrzeć Kaplicę Polską przedstawiającą zwycięstwo Sobieskiego pod Wiedniem i „Cud nad Wisłą” z 1920r. Powrót do Rimini odbywa się z przesiadką w Ankonie, która jest miastem przemysłowym (portem) bez większej liczby zabytków (zniszczenia wojenne).
Gradara- mała miejscowość, do której doszedłem pieszo z pobliskiej Cattolica. O Gradarze pisał Dante Alighieri w swoim dziele „Boska komedia”, a właściwie o prawdziwej historii Paolo i Francesci, którzy byli kochankami i mieszkali w Gradarze. Historia tej miłości jest nieszczęśliwa, gdyż kończy się śmiercią, a Dante umieścił ją w części piekło (Francesca kochała się z Paolo, który był dla niej szwagrem). Ta niewielka miejscowość położona jest na wzniesieniu a zachowane w niezwykle dobrym stanie średniowieczne mury są największą atrakcją. Chodząc po miasteczku czujemy jakbyśmy przenieśli się w inną epokę. W zamku zachowana jest komnata Francesci i wiele innych obiektów.
San Marino- to najstarsza republika świata, położona na górze zwieńczonej zamkiem. Otoczona przez Włochy, jest państwem suwerennym posiadającym unię (monetarną, polityczną, obronną) z sąsiadem. To niewielkie państwo utrzymuje się głównie z turystyki, a także emisji monet i znaczków wydawanych w niewielkim nakładzie. Do San Marino można dojechać z Rimini autobusem, a liczba połączeń jest bardzo duża (cena biletu około 3€). Po San Marino chodzi się albo w górę albo w dół, a wzdłuż głównej ulicy znajdują się głównie sklepy z pamiątkami lub gastronomią. Można tam spotkać sprzedawców Polaków, którzy są tam zatrudniani (jeden z polskich sprzedawców powiedział mi, że jest ich coraz mniej, gdyż coraz więcej jest osób z Bałkanów). Mieszkańcy San Marino są bardzo zamożni i oni tylko zarządzają własnym interesem. Po San Marino chodzimy głównie pieszo i warto się „zgubić’, choć nie jest to łatwe. Ceny są nieco tylko niższe niż we Włoszech. Warto spróbować miejscowy alkohol (kremowe koktajle, ale nazw nie pamiętam). W San Marino byłem dwa razy i na pewno warto tu zajrzeć, jeśli przejeżdżamy w pobliżu. Oczywiście warto zobaczyć też budowle obronne. Do San Marino można także dojechać kolejką linową.