Na wschód po raz pierwszy...

Autorem relacji i zdjęć jest:

Kolejne zatrzymanie…, Narew, niewielka, niepozorna miejscowość, przez która mieliśmy tylko przejeżdżać. A tu nagle przedziwna cerkiew, w kolorze przeuroczym niebieskim. Rzucała się w oczy tak bardzo, że nie można było się nie zatrzymać. Potem dopiero się dowiedziałam, że jeśli cerkiew jest poświęcona Matce Boskiej lub Archaniołowi Michałowi, to i ma kolor niebieski. Okazuje się, że wszystko ma znaczenie. Nic nie dzieje się bez powodu… Cóż…, właśnie, kiedyż tak zachwycaliśmy się architekturą cerkwi, niespodziewanie pojawił się kondukt żałobny, powoli dostojnie grupa ludzi żegnała jakiegoś nieszczęśnika…, a my razem z nimi…

{jumi[*1]}

 
Moja myśl przewodnia, powiedzmy, zamknęła się, gdy dotarliśmy do Kruszynian, gdzie pierwszy raz miałam przyjemność zobaczyć meczet i posłuchać ciekawych informacji prawdziwych tutejszych prawdziwych Tatarach. Moja wiedza zamykała się do tej pory raczej w historycznych filmach przygodowych, aż wstyd, że słuchając, tak często się dziwiłam. Zwykły uśmiechnięty człowiek, Tatar mieszkający w Polsce, we wsi Kruszyniany, gdzie mieszkają i katolicy i wyznawcy prawosławia… i stałam tam sobie ja, wyjątkowo zagubiona i maluczka uczestnicząc choć chwile w życiu mieszkańców tej niezwykłej wioski, o której do tej pory nie miałam pojęcia.

Wiem, że mimo moich corocznych podróży, mam jeszcze mnóstwo miejsc do zwiedzenia, wiele nie odkrytych przeze mnie zakątków, jednak tegoroczna wyprawa na pewno zapadnie mi głęboko w pamięć… i nauczy szerszego spojrzenia na świat i ludzi…

Back To Top