Galdhopiggen & Glittertind

Autorem relacji i zdjęć jest:

Podróżnik, fotoamator.
Dzień 1 – 7 lipca 2011 (czwartek) – Spiterstulen

Krętą leśną i bardzo wąską drogą dojeżdżamy powoli do doliny Visdalen i położonego w niej schroniska Spiterstulen, na wysokości 1104m n.p.m. Górski odcinek drogi do schroniska kosztuje 50NOK(25zł) ale płatności musimy dokonać sami w recepcji po przyjeździe. Tym samym dokonujemy naszej rejestracji i otrzymujemy kwitek, który powinniśmy włożyć za przednią szybę samochodu. Pomimo ciasnej i bardzo krętej drogi, do Spiterstulen dojeżdżają również autobusy z oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów miasteczka Lom. Wielki autokar dowozi turystów 3 razy dziennie. Po przejechaniu tą drogą, nie chcę widzieć jak mija się z innymi samochodami na wąskiej trasie.

To co zastajemy na miejscu zupełnie nie przypomina jakiegoś naszego znanego nam schroniska, ale niemal hotel. Całość stanowi kompleks kilku wykończonych drewnem budynków mieszkalnych. W środku restauracja, basen, sauna, suszarnia dla przemoczonych turystów i około 200 miejsc do spania. Gdy my zajeżdżamy na parking jest już późno. Po godzinie dwudziestej, drzwi do schroniska są już zamknięte, trzeba dzwonić dzwonkiem. Odpuszczamy, wrócimy tu jutro.

Biwakowanie jest dozwolone i dość popularne, nawet na terenie parku narodowego, przez co nie jesteśmy sami z namiotami. Jedyna zasada jaką musimy zachować to rozbijać się 100m od najbliższych zabudowań. Za schroniskiem, po drugiej stronie rzeki gdzie tylko świeci kawałek płaskiego terenu widać grupki namiotów. Jednak żeby być bliżej samochodu, cofamy się na jeden z przydrożnych parkingów niedaleko schroniska. Pomimo tego, że nie ma tu oficjalnych pól namiotowych, Norwedzy i tak postawili tutaj kosze na śmieci oraz wybudowali toalety. Rozbijamy szybko namioty, przygotowujemy kolację i kładziemy się spać. Jutro czeka nas bardzo aktywny dzień.

 

Back To Top