Strona 1 z 5 ![](/images/stories/relacje/274/thumbs486/0glowne.jpg) Spakowani... 100 razy wszystko przemyślane, sprawdzone, policzone, przepakowane... LandRover ciężko siedzi na tylnym zawieszeniu ... LandRover ciężko siedzi na tylnym zawieszeniu gdy ok. 10.oo czasu polskiego zjeżdżam z krawężnika pod domem. Zabujał lekko, jak wielbłąd z siedzącym na grzbiecie Tuaregiem.
Zaczęło się... Co czeka nas za horyzontem...? Jaka przygoda spotka nas na skraju tęczy...? Jeszcze nie wiemy... ale lubimy to uczucie...
Piątek – 8.IV Ruszamy. Jedziemy do Olafów pod dom. Olafowóz również zapakowany na ciężko, jakby w wyczekującej pozie stoi pod furtką. Krótkie przywitanie, ostatnie uwagi i dwa LR ruszają w świat. Plan na dziś – Niemcy. Bez uwag. Ok. 2.oo w nocy parkujemy samochody pomiędzy tirami, ok. 200 km przed granicą z Francją.
Sobota – 9.IV Wstajemy ok.7.oo i lecimy dalej. Granicę z Francją przekraczamy w okolicy miasta Mulhouse. Na 1335 kilometrze naszej wyprawy nagle dramatyczne skacze temperatura mojego silnika. Podjazd jest ostry, pierwsza myśl – umarł wentylator elektryczny którego używam w zastępstwie wisko. Zatrzymujemy się. Szybka kontrola. Wyłącznik! To tylko wyłącznik... Mostkuje kable na stałe w pozycji włącz – działa. Ruszmy dalej... Niestety, zapamiętamy tą sobotę na długo. Dało o sobie znać złośliwe prawo Murphi'ego. Wszystko sprawdzone przed wyprawą, prawie wszystko zabrane... poza turbiną... i ona właśnie zgłasza protest drogowy i postanawia się zepsuć... paść... poddać się... Zaczynam dymić z rury na niebiesko, zżera olej. Jeszcze nadzieja że to tylko odma... niestety diagnoza potwierdza awarię turbo. Dowlekamy się, kopcąc jak parostatek na stację TOTAL na obwodnicy Bordeaux i postanawiamy pomyśleć jutro.
Niedziela – 10.IV Podejmujemy decyzję. Rozbijamy przyczółek na campingu w Bordeaux i kombinujemy turbo... przekładka i już. Powiedzieć łatwo. Zaczynają się telefony i kombinacje. Jest turbina u Krzysia w Polsce... jest pomysł na transport autobusem rejsowym. Jadą jutro z Wrocławia... Będą u nas we wtorek... DHL-em na expres chcą 1500 zł... Decydujemy się na kombinację z autobusem. A do wtorku...? Bordeaux jest urocze... A francuskie wina wcale nie za drogie...
Poniedziałek – 11.IV Dzień Lenia w Bordeaux... Chociaż nie do końca. Wykręcam uszkodzoną turbinę z kolektorem. Jak się okazało sama turbinka urwała się, szlag trafił łożyska na którym kręcą się łopatki.
Ok. 16.oo dopada nas hiobowa wieść. Turbina nie przyjedzie autokarem... problemy z zabraniem przesyłki. Jedziemy pożyczonym rowerem do Lidla po wino... czas pomyśleć.
|