Podróże Wyprawy Ameryka Północna Stany Zjednoczone American dream
American dream
Kraj: Stany Zjednoczone Autor: Czupakabra    Dodano: 14.05.2011

Relacja z mojej podróży po zachodniej części USA. Miejsca, które odwiedzam to Los Angeles, Las Vegas i Grand Canyon.

Znajduję się tysiące metrów nad ziemią. Już za parę chwil wyląduję w mieście, które każdy z nas zna z niezliczonej ilości filmów, reklam czy teledysków. Lecę, bowiem do Los Angeles, drugiego, co do wielkości miasta Stanów Zjednoczonych, stolicy branży filmowej i miejsca zamieszkania miliona gwiazd i celebrytów.

Kalifornia niestety nie wita mnie piękną pogodą. Jest pochmurno i deszczowo, lecz nie razi mnie to ani trochę! Sama podróż i oczekiwanie na wylądowanie wzbudza we mnie tyle emocji, że po minach pasażerów wydaję się jedyną osobą w samolocie, która nigdy wcześniej nie była w LA.

AMERICAN DREAM

Stało się! Jestem na miejscu. Nie tracę czasu i szybko udaję się do hotelu, aby zostawić bagaże. Po drodze spotykam wielu uśmiechniętych i pozytywnie nastawionych ludzi. Niektórzy miło zagadują, zachęcając do zwiedzenia miejsc, których według nich żaden turysta nie powinien przegapić będąc w mieście aniołów.

Wieczorem kieruję się w stronę Santa Monica, nadbrzeżnego miasta znajdującego się na terenie metropolii Los Angeles. Tam spaceruję po pięknej, piaszczystej plaży, obserwując zachód słońca i budki ratowników znanych dotąd jedynie ze „Słonecznego Patrolu”. Miejsce to robi na mnie niesamowite wrażenie.  Jest ogromny ruch, w tle widać wesołe miasteczko i niezliczoną ilość barów, sklepików i tawern. Z oddali słychać krzyki ludzi znajdujących się na karuzelach, a ja mimo to czuję spokój i wyciszenie. Santa Monica to miasto magiczne. Z jednej strony bardzo rozrywkowe, pełne ulicznego ruchu, a z drugiej niezwykle romantyczne i relaksujące. Siedząc w restauracji Bubba Gump, której motywem przewodnim jest film „Forrest Gump”, zajadając pyszną rybę i odgadując filmowe zagadki zadawane przez kelnerów, czuję, że mój amerykański sen powoli staje się rzeczywistością…

Kolejny dzień wycieczki zapowiada się znakomicie. Jest koniec marca, a termometr wskazuje powyżej 25 stopni! Zatem czas udać się w najgorętsze i najpopularniejsze miejsca Los Angeles, czyli Hollywood, Venice Beach i Rodeo Drive.

Swoją wyprawę rozpoczynam od zwiedzania Venice Beach. Jadę tam nie mając prawie bladego pojęcia o tym regionie miasta. Jedyne, czego jestem pewna, to, że dotrę na plażę, chociaż nie oczekuję zbyt wiele po niezapomnianym spacerze przy Santa Monica Boulevard. Po krótkim wstępie lokalnego przewodnika wiem już coraz więcej. Venice Beach swoją nazwą nawiązuje do włoskiej Wenecji, ponieważ podobnie jak we Włoszech znajdują się tu kanały przepływające przez część miasta. Dzielnica ta zamieszkiwana jest między innymi przez takie gwiazdy jak Hulk Hogan i Sting.

Przechodząc po długim, ciągnącym się wzdłuż wybrzeża deptaku poznaję zupełnie inną, nieznaną dotąd z filmów czy pocztówek twarz Los Angeles.  W powietrzu czuć wolność, swobodę i przede wszystkim luz, którego w nadętym hollywoodzkim świecie na pewno brakuje. W Venice Beach spotykam „groźnych” rajdowców z wytatuowanymi plecami, przystojnych surferów, a także bezdomnych, czy lokalnych „pijaczków”. Wszystko jest tu bardzo dalekie od plastikowego, wręcz sztucznego świata. Piękna szeroka plaża, ogromne palmy kołyszące się na wietrze, niezwykle barwne i interesujące postaci- to wszystko wywołuje we mnie pozytywne emocje i budzi szeroki uśmiech na twarzy. Ludzie w Venice Beach są bardzo sympatyczni i otwarci. Przechodzę obok kilkudziesięciu budek z pamiątkami. Sprzedawcy zachęcają do zakupów, jednakże nie są natrętni i natarczywi, co bardzo mi się podoba. Dostrzegam też boisko do kosza, na którym odbywa się mecz, a tuż obok mnie przechodzi bezdomny grający na akordeonie i wykrzykujący, że chce dziś wypić.



 
Ocena użytkowników: / 1
SłabyŚwietny 

Czupakabra

Czupakabra jest z nami od: Sobota, 14 Maj 2011.


Zobacz fotki z wyprawy

Facebook API keys need to be provided to have Facebook connect work