Podróże Wyprawy Ameryka Północna Stany Zjednoczone Moje pierwsze spotkanie z Ameryką
Moje pierwsze spotkanie z Ameryką
Kraj: Stany Zjednoczone Autor: Boo    Dodano: 06.03.2010

If you going to San Francisco….. słowa tej piosenki rozbrzmiewały w mojej głowie podczas całego wyjazdu do San Francisco. Długo wyczekiwana Ameryka, udało nam się zdobyć wizy i mogliśmy w końcu wyruszyć w podróż marzeń by odkryć własną Amerykę.

Po 14 godzinach lotu, w końcu wylądowaliśmy – jesteśmy… W Ameryce! Kiedy na lotnisku zastanawialiśmy się, czym dojechać do naszego hotelu, zaczepiła mnie pani i spytała z skąd jesteśmy, bo ona czeka na podróżnych  z Czech. Korzystając z okazji, że pewnie jest miejscowa zapytałam się, czy wie może jak się dostać do miejsca położenia naszego hotelu. Okazało sie, że najlepiej i najtaniej jest metrem, przy okazji dowiedzieliśmy się też, że jest to niebezpieczna część miasta, ponieważ zaraz nieopodal, znajdują się ośrodki pomocy społecznej i kręci się tam dużo bezdomnych. Odnaleźliśmy metro i po około 30 min znaleźliśmy się w samym centrum miasta.

Wtedy zobaczyliśmy o czym mówiła ta kobieta. Mnóstwo bezdomnych; amerykanie, meksykanie, chińczycy. Zaraz za rogiem naszego hotelu był budynek opieki socjalnej, gdzie wydawali bezdomnym posiłki. Chyba nie wszystkim spełnił się sen o wspaniałej Ameryce. Byłam bardzo zaszokowana – jeszcze nigdzie w żadnym kraju nie widzieliśmy czegoś takiego. Męczyło mnie to, co widziałam, zadręczałam się pytaniami jak to się stało, dlaczego i kto do tego dopuścił.

Tylko niecałe 10 min spacerkiem, dzieliło dwa światy – ten piękny, bogaty, wielkie samochody, cudowne centra handlowe i ten drugi, inny, ciemniejszy, schowany przed światem, żyjący własnymi zasadami, walką o przetrwanie.

Było to moje pierwsze spotkanie z Ameryką. Zawsze wydawało mi się, że to kraj mlekiem i miodem płynący. A tu proszę! – niesamowite zderzenie z rzeczywistością. Tego nie pokazują w filmach, nie piszą o tym w gazetach ani czasopismach, ale ten problem naprawdę istnieje. Kiedy przechodziliśmy koło tych ludzi zastanawiałam się, jaka jest ich historia. Dlaczego zaleźli się w takiej sytuacji, co ich skłoniło do takiego wyboru lub dlaczego nie mieli innego wyjścia. Przecież to kraj wielkich możliwości, rozwijający się, wielka światowa potęga. To przecież nie Polska, gdzie trzeba o wszystko walczyć.

Ale było i czuło się tam coś innego, coś wyjątkowego, jakiś luz, egzotykę, każdy był inny, różny od kolejnego, nikt się nie kopiował, można było to odczuć – tą WOLNOŚĆ. Jakiś czas temu, gdy byłam na zakupach z siostrą  i kupowałam kolejna parę trampek, ona powiedziała: „ znowu trampki! Najwyższy czas dorosnąć”. Ale dlaczego i po co? Przecież mi w tym dobrze! Taka już jestem trampki i dzwony – to mój styl, moja młodość, moja wolność! I tak właśnie było tam – w wolnej Ameryce, w kraju, gdzie spełniają się marzenia. Byłam dumną posiadaczką trampek i dzwonów – i nikt mi nie mógł powiedzieć, że są niemodne, że nie wypada, że czas dorosnąć. My Polacy jesteśmy bardzo ograniczeni, zakompleksieni, nie lubimy różnorodności. Tam naprawdę można się wyzwolić, otworzyć, poczuć, że jesteśmy panami własnego życia i sami o wszystkim decydujemy.

Takie właśnie miejsca powodują, że pragnę podróżować więcej i więcej, że ciągle czuje niedosyt. Byłam już przecież w wielu miejscach, wielu krajach a ciągle poznaje i uczę się czegoś nowego. Właśnie to sprawia, że myślę, że czuje, że staram się przeżyć życie jak najlepiej, jak najaktywniej, korzystać z każdego danego mi dnia. Ameryka ma to coś… co przyciąga i sprawia, że czujemy, że właśnie znaleźliśmy swoje miejsce na ziemi.

Kiedy jechać

W Kalifornii jest ciepło przez cały rok. Ja byłam w maju i pogoda była bardzo ładna.

Cło i wizy

Niestety ciągle obowiązują nas wizy na wjazd do USA.
Musisz się zalogować, aby dodać komentarz, zarejestruj się jeśli jeszcze nie masz konta

busy
 
Ocena użytkowników: / 2
SłabyŚwietny 

Boo

Boo jest z nami od: Piątek, 1 Styczeń 2010.

Zobacz inne relacje tego podróżnika


Zobacz fotki z wyprawy

Facebook API keys need to be provided to have Facebook connect work