Cześć 2
Zbliża sie dzień wylotu na wczasy. Mamy na nasza trójkę Grażynka, Szymek i Ja Janek walizkę i mały bagaż podręczny. Jak by, co to na teneryfie sie dokupi, co bedzie potrzebne, przecież tam tez ludzie żyją. Do podręcznego ładuję aparat fotograficzny, kamera z kilkoma kasetami i dużym akumulatorem starcza na około 4 godzin filmowania, kanapki słodycze, kredki malowanki i butelka wody mineralnej.
{jumi[*1]}
Pędzimy samochodem na lotnisko wylot mamy o 10.00. Wcześniej wykupiliśmy miejsce na dwa tygodnie na parkingu. Lecimy liniami Ryianair Beningiem 737-800 chyba najbardziej popularnym samolotem pasażerskim świata zwyczajowa odprawa, pasek drobne, wyrzucanie napoi zajmujemy chwile później miejsca jest ciasno, ale da sie wytrzymać. Szymek przy oknie Ja pośrodku Grażynka na przejściu. Z Szymkiem oglądamy kołowanie i start później przechodzimy do malowania kredkami, tak nam mija czas w locie stewardesy sie produkują by cos sprzeda. My bierzemy kawkę i później dałem sie namówić na karton marlboro to był błąd bo na Teneryfie są za połowę ceny :-)
Po 4,5godziny lotu i dość ostre wytracanie wysokości i lądowanie , zakończone gromkimi brawami dla pilotów. Wysiadając w twarz nam bucha gorące powietrze jak z suszarki do włosów. HUUURRRA jesteśmy na Teneryfie. Odbieramy bagaż i kierujemy sie do okienka wypożyczalni samochodów, które jest widoczne juz z daleka oddajemy potwierdzenie blokowania i dostajemy kluczyk jeszcze tylko podpisuje zgodę na pobranie 199EU z konta i idziemy do samochodu cala procedura trwa 2-3 minuty:-)
Stoi nasz C3 i zonk, to manual trochę sie odzwyczaiłem od manualnej skrzyni jak i od prawostronnego ruchu, wiec male wyzwanie przede mną, ·ale spoko po dwóch czy trzech zgaśnięciach silnika zajarzyłem o pracy sprzęgła: -) jedziemy do Hotelu i suszymy z Grażyna żeby w szerokich uśmiechach, Gps wesoło prowadzi nas do celu, Gps wziąłem swojego i juz w domu ustawiłem kilka adresów.
Po około 20 minutach oddajemy paszporty i potwierdzenie rezerwacji nie miłemu recepcjoniście w hotelu Laguna Park 1, który nas melduje i daje kartę klucz do pokoju na 4 pietrze. Od razu sie sprzeciwiam się i chce na parterze trudno nie będziemy mieć widoku na ocean z parteru, ale bedzie bezpiecznie dla Szymka. A za balkonem mamy za to cudna roślinność, palmy, agawy jakieś kaktusy i kwiaty.
Zostawiamy bagaże i idziemy do pobliskiej knajpki. Za posiłek z trzech dan dla dwóch osób i danie dla Szymka z menu dziecięcego plus soczek i dzban Sangrii płacimy 35EU z napiwkiem. Jest dobrze, tanio, smacznie regionalnie:-)
Kochani umawiamy sie ze dajemy napiwki 10-15% rachunku przy posiłkach, gdy idziemy na winko płacimy goły rachunek. Idziemy przywitać sie z Atlantykiem i czarnym wulkanicznym piaskiem tak spacerujemy po plażach do zachodu słońca.
Przekąszamy jeszcze cos drobnego w jednej z setek nadmorskich knajpek, gdzie przy każdej stoi ktoś z obsługi i zaprasza nas do odpoczynku i zamówienia czegokolwiek. Jest to mile i przyjemne, gdy sie kończy tylko na zaproszeniu, ale czasem bywa ze mimo odmowy i podziękowaniu.: No, Thank You, jesteśmy nadal nagabywani a to juz staje sie męczące w szczególności jak mijamy 70 knajpkę ;-). Wracamy powoli do hotelu odespać, dzień, który przyniósł tyle wrażeń i emocji. Bola lekko nogi w głowie lekko szumi od Sangrii uderzamy w kimono. Do jutra papa
Część 3
No i wstaliśmy. Jest godzina 7'30, normalnie wariaci z nas wczasy i tak wcześnie wstawać : -) to chyba nasze przyzwyczajenie z Londynu. Zbieramy sie na śniadanie na stołówkę hotelowa. Śniadanie iscie angielskie w formie szwedzkiego stołu: kiełbaski smażone w głębokim tłuszczu becon smażony, jajka smażone, jajka gotowane, fasolka po angielsku, dżemiki masełko i takie tam angielskie specjały no nic, mowie sobie nie jest źle. Po śniadaniu pakujemy plecak w foto i kamerę i cos na drogę, jedziemy na pierwszy objazd wyspy. Pierwszy plan to zajechać do wąwozu z miejscowością Masca, ale przeglądając z Grażyna mapę decydujemy sie trochę wydłużyć nasza wycieczkę i w czasie i w kilometrach.